Posty

Ja chcę wiosnę...

Jak to możliwe, że jeszcze nie ma 10 a ja już jestem zmęczona? Tymon wstał jak zwykle o 6, chwilka na zmianę pampka i wstajemy, bo trzeba śniadanie dla Kubusia przygotować, obudzić go do przedszkola. Ja w między czasie kawa - moje paliwo na najbliższe 2-3 godziny.... Kaszka dla Tymka - karmimy się kiedy Kuba zjada płatki. Potem mycie zębów oczywiście w asyście małego pomocnika, ubieranie i wyprowadzić młodego na autobus. Jak wrócę to ogarnąć poranne pobojowisko, chwila zabawy i już młody oczy trze zmęczony.... Dzisiaj musiałam go dwa razy usypiac bo pan sprzedający drób z samochodu stanął naprzeciwko mojego okna i trąbił jak głupi, żeby ludzi zachęcić... Na to powinien być jakiś paragraf... Teraz młody jeszcze śpi, pranie wisi, ja w locie zjadłam jakąś kanapkę, siadłam i nie mam siły wstać..... A tu dopiero początek dnia. W przyszłym tygodniu muszę ogarnąć urlop wychowawczy z kadrowa, kardiologia i rehabilitację Tymka i sama nie wiem co tam się jeszcze napatoczy... Milego dnia, trzym

Niech ten tydzień już się skończy czyli Komenda vol 4

Ten tydzień od samego początku jest jakiś felerny i zakręcony. W poniedziałek dowiedziałam się, że mój bratanica znowu gorzej się czuje i niestety musi iść do szpitala. Dziewczyna ma 14 lat i niedawno zdiagnozowano u niej poważną chorobę układu pokarmowego. Szkoda mi jej strasznie 😞 Wtorek już zdarzyłam Wam opowiedzieć. W środę byliśmy z Kubusiem na kontroli u laryngologa. Mamy na przyszły tydzień umówione badanie endoskopowe trzeciego migdała i będzie wiadomo co dalej... Wczoraj natomiast byłam z Tymkiem na kontroli, bo katar go bardzo zatkał i już sama nie wiem jak mu pomóc. Inhalacje, oklepywanie plecków, nic nie pomaga na rozrzedzenie gluta... I wczoraj na dodatek wszystkiego dostałam pilne wezwanie na Komendę, czwarte już w mojej karierze. Pierwszy raz było jak kilka lat temu ukradli mi tablice rejestracyjne z samochodu, podpuszczali powietrze z kół itd. Jak mnie wtedy potraktowali to długa i niemiła historia. Potem okazało sie, że nawet nie wiedziałam że padłam ofiarą próby o

Urodziny i zepsute dziecko

Ci co mają mnie na fb wiedzą, że wczoraj świętowałam kolejne osiemnaste urodziny. 😉 I muszę przyznać, że tak szalonego i zakręconego dnia nie zaliczyłam już od dawna. Rano jak zawsze wstajemy z Tymkiem około 6.30 i szykujemy Kubie śniadanie. Tymek generalnie wstaje wczesniej ale dopiero o tej godzinie przeprowadzamy się do kuchni. Jak Kuba wsiadzie w autobus to śmigam do domu nakarmić małego. Potem ogarnąć siebie, dom i tak leci. Na 11 pojechałam do Kuby do przedszkola na zajęcia logopedyczne - pani ćwiczy z dzieckiem jednocześnie pokazując co należy ćwiczyć w domu. Po powrocie do domu szybko obiad bo na 15.40 mieliśmy jechać z Tymkiem na kontrole bioderek. No i pech - troche sie spieszyliśmy i nas policja wysuszyła w zabudowanym na 86 km/h. Na szczęście bardzo surowy pan policjant opierdzieliwszy męża za wykroczenie dał nam pouczenie i puścił bez mandatu. A już myślałam że będziemy płacić. Wróciliśmy już bez przygód ale za to jeszcze ja musiałam jechać na 17.40 ze sobą na kontrole.

Wieczorową porą...

Patrzę jak moje małe dziecko śpi. Jakimś cudem nauczył się na smoczka i teraz pyka go sobie w łóżeczku przez sen. Starszy w ogóle nie chciał tego wynalazku. Jeszcze z godzinka i mały obudzi się na mleko, a po kolejnych paru wyląduje w moim łóżku na cycusia i tulaski. A rano, kiedy sie obudzi będę patrzeć przez rolety czy świecą się już latarnie, czy jeszcze nie. Znaczy czy wstajemy bardzo wcześnie, czy nieprzyzwoicie wcześnie. Pomijając jednak ciemną noc i ciemne poranki, to każdej mamie życzę takiego uśmiechu od dziecka na przywitanie dnia, jaki ja dostaje od Tymcia. Starszy za to śpi z tatusiem. Spał przez miesiąc w swoim pokoju, bo zbierał naklejki na lego. Po miesiącu, zakupie obiecanej nagrody przeprowadził sie do salonu na kanapę, zwerbował tatusia i tak zostało. Supernianiu - moje dziecko jest zbyt inteligentne na twoje metody...

Zjazd absolwentów czyli zbrzydłam bardzo czy tylko trochę

Na początku października moje stare liceum obchodzić będzie osiemdziesiątą rocznicę powstania, a co za tym idzie, ogłoszono wszem i wobec - absolwenci, spotkajcie się. No i w mojej starej, porozjeżdżanej po świecie klasie zebrało się kilka osób, które planują się spotkać. Na początku myślałam sobie tak - zrobię wejście smoka, a raczej smoczycy. Schudnę po ciąży zbędne kilogramy, cyc zostanie, bo przecież karmie. Bo w liceum szczupła byłam, tylko cyca brakowało. No i jak to zwykle z planami bywa, sprawa sie rypła. Przez to karmienie smoczy to mi sie zrobił apetyt. Dupa trzydrzwiowa i tylko cyc jako tako wygląda zgodnie z założeniami. Tak naprawdę, to sprawa rozbija sie o małego, bo jak ostatnio został z tatusiem godzinkę, to kiedy wróciłam do domu nie wiedziałam kogo najpierw uspokajać. Mój mąż dostał ambitne zadanie nakarmić małego. Butla wyparzona, mleko na blacie, ilość miarek wiadoma, wody tak samo... Tylko że mój inteligentny mąż wpadł na pomysł, że  on to ogarnie, ale po swojemu

Jak to jest

Moja ukochana młodsza siostra zapytała mnie całkiem niedawno - jak to jest z tym światem, czy naprawdę tak się zmienia, kiedy ma się dzieci? Wtedy nagadałam jej coś o nieustającej odpowiedzialności itp. Teraz pytanie to wróciło do mnie, znów, i pewnie będzie jeszcze wracać milion razy. Tymonek ogłosił dzień wcześniej niż słowiki, bo około 4 nad ranem. Czarował tymi cudnymi wielkimi oczyskami i boskimi uśmiechami (swoją drogą po kim on to ma, ten czar i urok, bo raczej nie po mnie). Czarował, ale spać nie miał iść zamiaru. Zaliczył krotką drzemkę około 6 po to by jakiś czas później ogłosić definitywny protest. Nie będzie jadł, nie będzie spał, leżał też na pewno nie. Za to płakać może w dowolnych ilościach i koniuracjach. W miarę bez protestu przebywał na rękach. Nie oszukujmy się jednak, nieustanne  dyndanie 10 kg wierzgajacej miłości to nie jest ulubione zajęcie mamy i taty.   Po użyciu narzędzia o nazwie "żel na ząbkowanie" uznałam, że rzeczywiście pod dziąsłem jest tward

Jednostajnie

Nie pisałam nic ostatnio dla Was, bo jakoś tak oprócz tematu chorób różnorakich nie miałam innych wieści niestety. A nie ma nic mniej ciekawego, niż marudząca baba w ciąży... No to Wam pomarudzę. Tak w skrócie  - zaczęło sie zaraz po Dniu Babci i Dziadka. Kuba pięknie wystąpił na przedstawieniu, choć już wtedy jego grupa była zdziesiątkowana. Jego dopadło niestety następnego dnia i temperatura powyżej 39 st utrzymywała  mu sie około tygodnia. Antybiotyk 10 dni ale to taki paskud nam sie trafił, że podobno większość dzieci tak przechodziła. Trzy dni po Kubie w grupie Biedronek zostało dokładnie zero dzieci - wszystkie zachorowały. Niestety byłoby dziwne, gdyby paskuda nie poszła dalej i tu poległam ja. Najpierw temperatura, potem paskudny kaszel, w końcu zapalnie oskrzeli. Dostałam antybiotyk ale kaszel został, ot taki urok... No i już tak sobie trzy tygodnie na sucho kaszlałam pijąc syropki z cebuli, miodki z mlecza i tym podobne, aż w końcu kaszląc poczułam, że coś mi strzeliło w pl